niedziela, 18 stycznia 2015

Na kandydaturę pani Ogórek wypadałoby teraz spuścić zasłonę milczenia

Ok. Bzdury. Zgadzam się tylko z tym, że trzeba pozbyć się umów śmieciowych, tylko trzeba robić to rozsądnie i stopniowo, a nie jednym cięciem. Sądząc z zapału pani "kościół ma pozytywny wpływ na Polskę" Ogórek, najchętniej zrobiłaby to już teraz, zaraz, nieprzemyślanie i tak, żeby obciążyć najmnocniej małe biznesy. Można też tak wnioskować po tym: – Chcę stworzyć system poręczeń i ubezpieczeń, by znieść jakąkolwiek karalność wykroczeń gospodarczych przez pierwsze dwa lata działalności gospodarczej dla osób poniżej 25. roku życia. Nauczmy młodzież ryzykować, bo młodzież na Zachodzie ryzykuje i rozwija się – powiedziała.

TAAAAK. Już widzę tę młodzież, zapaloną do kombinowania, podstawianą na słupa. Po chuj uczyć odpowiedzialności, skoro można uczyć ryzyka? PRZECIEŻ WIADOMO, ŻE KAŻDY CHCE BYĆ KOLEJNYM MARKIEM ZUCKERBERGIEM! Zróbmy se w Polsce Krzemowo-cebulową dolinę znosząc odpowiedzialność dla młodych ludzi.

Pani Ogórek nie potrafi dobrze łączyć faktów. Dzwoni, ale nie wiadomo w którym kościele. Niby widzi konkretne problemy, ale ni cholery nie ma pojęcia, z której strony się za nie zabrać.

Na przykład walka z kiepską sytuacją pracowników w Polsce przez pomoc dla biznesu. Fajnie. Tylko, że pomoc dla biznesu bez stymulowania zatrudnienia i dobrej polityki inwestowania w pracownika,b w Polsce poskutkuje tylko jeszcze większym wykorzystywaniem i tak już wypranego mózgowo pracownika. Tego samego, który nie chce walczyć o swoje, krzyczy, że nie potrzebuje składek zdrowotnych, w internecie chwali dziki kapitalizm i nienawidzi każdego, kto ma czelność szepnąć, że może coś mu się należy, jakaś ochrona, że może ma jakieś prawa? Nic to - dajmy więcej ulg biznesowi, biznes zadba o pracownika!

Nie wiem, jak ma się emigracja do faktu, że trzeba obniżyć podatki, tak żeby pracodawcom nie opłacało się zatrudniać na czarno, a jednocześnie pozbyć się umów śmieciowych i - o ironio - zadbać o to, by pomagać młodym na rynku kredytowym i mieszkaniowym. Trochę się to wyklucza, nie? Obniży się podatki, ale zwiększy pomoc? A kasę weźmie się z, za przeproszeniem, dupy? Albo opodatkuje się mocniej wszystkich zwiększając VAT czy akcyzy? No chyba, że pani Ogórek chce, żeby zamiast na umowę o dzieło rosła liczba "zatrudnianych" na własną działalność. Bo tak skończy się obniżanie podatków dla pracodawców i pomaganie w zakładaniu działalności bez ryzyka. A kasę trzeba będzie skądś wziąć.

Owszem. Mamy skomplikowany system prawny, w wielu miejscach poważnie utrudniający życie przeciętnych i najmniej zamożnych obywateli. To prawda, że trzeba byłoby pomyśleć, jak to usprawnić, ale może zamiast "pisać prawo od nowa" spróbować dać przykład w jakiejś konkretnej działce? Na przykład usprawnić cały system pomocy społecznej, który wraz z walką z bezrobociem i przeznaczaniem środków na rzeczy z dupy zamiast kierowania ich tak, by stymulować rynek i faktycznie pomagać służy wtapianiu i tak małych środków "państwa dobrobytu" w miejsca, gdzie nie działają?

Gwardia Narodowa? Buahahah.

Wstyd, że zdechła polska pseudolewica wystawia taką kandydatkę, że PiS - z czysto społecznego punktu widzenia - jest bardziej lewicowy w kwestii gospodarki i pomysłu na przyszłość, niż lewica per se.

Kandydatka na prezydenta SLD nie ma pomysłu na nic, nie potrafi dobrze zdiagnozować żadnego problemu, zaproponować rozwiązań, które mają jakąkolwiek szansę na działanie.  Wstyd, że i tak media będą ją promować, bo to, co wypadałoby teraz zrobić, to spuścić zasłonę milczenia i udawać, że pani Ogórek jako kandydatka na prezydenta nie istnieje.

http://www.tvp.info/18489461/ogorek-pomysl-na-polske-obnizyc-podatki-utworzyc-armie-ochotnicza-i-napisac-prawo-od-nowa

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17273809,Magdalena_Ogorek_postuluje_powolanie_gwardii_narodowej_.html#Czolka3Img

czwartek, 15 stycznia 2015

Religie pokoju, religie nienawiści?

Wiem, że to niepopularna opinia, że nie wypada dziś jej wyrażać. Nie nienawidzę muzułmanów - uważam ich tak samo jak każdych ludzi zindoktrynowanych religijnie za ofiary. Nie można jednak twierdzić, że religia nie ma nic wspólnego z konfliktami, przecież ten Palestyna-Izrael ma między innymi korzenie w religii i przekonaniu, że komuś coś się należy, bo bóg tak powiedział i że moja religia jest prawdziwa, a inne nie.

Poza tym o ile oczywiście trzeba odróżnić fundamentalizm i ekstremizm od zwykłych ludzi, którzy chcą być dobrzy, o tyle nie można mówić, że religia nie ma wpływu na to, co się dzieje i na zachowanie.

Z czysto zdroworozsądkowego punktu widzenia religia zaburza zdolność pojmowania faktów (http://www.bbc.com/news/blogs-echochambers-28537149) i stanowi świetną wymówkę oraz uzasadnienie własnych lęków, frustracji i nienawiści. Przykłady? Choćby z naszego podwórka: katotaliban próbujący narzucać swoje stanowisko i blokować wybór innych ludzi. To niedopuszczalne, by wymuszać swoje sumienie na innych ludziach. Wymówka? Religia. Oparcie w księgach sprzed dziesiątek setek lat. W księgach tych można znaleźć uzasadnienie dla wszystkiego, bo są tak nieprecyzyjne i pełne mitów, że w zasadzie każda interpretacja jest słuszna.

Nie. Nie można nienawidzić muzułmanów. Większość z nich to dobrzy ludzie, chcący być dobrzy. Tak samo, jak katolicy. Jednak twierdzenie, że religia nie jest problemem, jest po prostu kłamstwem.

Nie wiem, ile jeszcze będziemy akceptować wymówki oparte na religiach, które stworzone zostały na krwi (islam przecież wywodzi się od kolesia, który był bojownikiem, chciał zagarniać tereny i nie hamował się przed bardzo zręcznymi manipulacjami, jednocześnie w dzisiejszym pojmowaniu był pedofilem. Chrześcijańśtwo nie wywodzi się z brutalności, jednak przez wieki służyło do uzasadniania okrucieństw, okropieństw i tragedii), ile jeszcze będziemy akceptować fakt, że coś, co trwało przy ludziach i służyło im do przelewania krwi dziś wciąż istnieje i z powodu interpretacji nagle stało się co, pokojowe? Pełne miłości? Człowiek nie zmienił się tak bardzo - wciąż ma słonności do interpretacjii i to nie zasługa religii, że nie palimy się dziś na stosie i nie mordujemy za wyznawanie niewłaściwej religii. To zasługa ewolucji moralności, całkowicie niezależnej - ba, często hamowanej przez religie- od religii.

Jaką mam gwarancję, że za 10, 50 lat religijne teksty z kompletnie innych niż dzisiejsze czasów nie posłużą znowu do tłumaczenia okrucieństw? Żadnej. 

Dlatego właśnie odrzucam każdą religię i dlatego uważam, że lepiej mielibyśmy się bez nich. Nie potrzebujemy starożytnych wersetów, żeby być dobrymi ludźmi. Nie potrzebujemy stałego nadzoru mocy nadprzyrodzonej, by współczuć, by pomagać sobie nawzajem.

A w momencie, gdy ktoś zabija z imieniem boga na ustach lub gdy ktoś chce narzucić mi, jak mam żyć bo tak nakazuje mu jego bóg, staję w opozycji i nie kłamię, że religia to samo dobro, a szaleńcy używający jej do szerzenia nienawiści, przemocy i bigoterii to wyjątki. Niestety nie.

Szaleniec i tak byłby szaleńcem, ale religia tworzy stan, który pogłębia szaleństwo i pomaga pomieszać rzeczywistość z ułudą.

środa, 14 stycznia 2015

Przykro mi, że tak się czujesz, jednak to cię nie usprawiedliwia

Wiem, że mój problem pewnie nie jest ważnym problemem, ale i tak to napiszę: mężczyzno, nic nie daje ci prawa, żeby komentować i traktować kobiety w sieci, jakby istniały tylko i wyłącznie dla zapewnienia ci rozrywki i seksualnego podniecenia. Trzymaj swojego penisa na wodzy, to nie nasza wina, że masz problemy ze sobą i prawdopodobnie jesteś sfrustrowany. Zresztą nic w tym dziwnego. Jeśli tak podchodzisz do kobiet, to słusznie, że trzymają się od ciebie z daleka.

Jesteśmy w środku dyskusji o wolności słowa i faktycznie - uważam, że masz prawo pisać, to co piszesz. Masz prawo, ale to nie znaczy, że powinieneś. Zresztą nawet nie jestem pewna, czy twoje komentarze nie podpadają pod molestowanie seksualne, ale nie mi to oceniać.

Mam prawo jako kobieta funkcjonować w sieci, w której ludzie, których nie znam piszą co by mi zrobili, co ich we mnie podnieca, co myślą o moim wyglądzie i oceniają mnie na tematy niezwiązane z moją aktywnością nie istnieją. Mam prawo do bycia sobą bez obawy, że jakiś chłopaczek (nie, nie zasługujesz na miano mężczyzny) postanowi traktować mnie jako obiekt seksualny.

Gdy piszesz taki komentarz o mnie, do mnie, gdy postanawiasz upublicznić swoje fantazje i prowokujesz mnie w nadziei, że zwrócę na ciebie uwagę, sprawiasz, że czuję się źle ze samą sobą. Niestety nie jest tak, że my, kobiety, wszystkie jesteśmy takie same i tak samo reagujemy na tego typu zaczepki i prowokacje. Niektóre z nas pominą je, zignorują, inne wezmą do siebie. To tak samo, jak z naruszeniem strefy intymnej - jedna kobieta odepchnie atakującego, druga poczuje się zawstydzona i podda, nienawidząc potem samej siebie.

Tak działał mechanizm u niemal 30 kobiet, które dziś oskarżają Billa Cosby'ego o gwałt. Wiem, że lubisz je poniżać i bronić Cosby'ego i często anonimowo komentujesz na pudlu, że na pewno kłamią, bo dlaczego tyle lat milczały? Informuję cię, że z wielu powodów, których - obawiam się i chyba słusznie - nigdy nie zrozumiesz. Zawiłości ludzkiej psychiki są ci obce, inaczej nie atakowałbyś kobiet w sieci.

Tacy jak ty sprawiają, że wiele kobiet znika z sieci, bo nie wytrzymuje nieustannego molestowania. Kathy Sierra, Amanda Hess czy ostatnio vlogerka książkowa Katy - to tylko część z kobiet, które wycofały się całkowicie albo z części internetowych aktywności, bo tacy jak ty postanowili poluzować hamulce i wylać swoje kompleksy i frustracje.

Nie dziwię im się. Otrzymywały nawet groźby gwałtu, a chłopcy nie szczędzili im wizji swoich fantazji i tego, co by zrobili i co im zrobią. Cholera, kilka dni temu wystarczyło kilka komentarzy, bym ja - a uważam się i podobno jestem dosyć odporną osobą - poczuła się źle ze samą sobą. Wystarczyło, bym przeczytała skierowane do mnie fantazje o mnie, bezpośrednie i przekraczające sferę mojej prywatności.

Dekadę temu wszelkie fora internetowe w Stanach zanotowały nagły spadek użytkowników. Pew Research pokazał, że spadek liczby internautów uczestniczących w rozmowach z 28 do 17% spowodowany był właśnie zaczepianiem i molestowaniem kobiet. Okazało się, że internet w wielu miejscach nie jest przyjaznym miejscem dla kobiet.

Nie powinieneś pisać dziewczynom, które pokazują się na wideo opowiadając o czymś, co jest dla nich ważne, że masz ochotę by usiadły ci na twarzy. Tak samo jak nie powinieneś pisać, że mają okropne cycki. Wyzywam cię - wyjdź na ulicę i komentuj w ten sposób kobiety przechodzące obok ciebie. Dostaniesz w końcu, zasłużenie, w mordę, co niestety pewnie zamiast postawić cię do pionu sprawi, że zaczniesz nienawidzić kobiet jeszcze mocniej.

Wyzywam cię - idź do własnej matki i powiedz jej to, co chcesz pisać do kobiet w sieci.
Żyjemy w czasach, w których internet przewraca wszystkie normy społeczne, także te, które nie wzięły się znikąd. W czasach, w których łatwo pogubić się w meandrach kultury i stracić poczucie własnej wartości.

Przykro mi, że tak się czujesz. Przykro mi, że jest ci tak źle, jesteś aż tak zagubiony, że wylewasz to w ten sposób w sieci krzywdząc innych. Jednak moje współczucie nie legitymizuje tego, jak mnie atakujesz.