Trafia mnie szlag. Trafia mnie szlag za każdym razem, gdy widzę czołowych polkich blogierów, którzy robią podstaowe błędy ortograficzne w najprostszych słowach. Sama nie jestem święta - robię błędy. To ludzkie. Zdarza się. Mimo wszystko staram się i pracuję nad tym. Mogę wybaczyć błędy składniowe, ale ortografy, za które w podstawówce każdy dzieciak dostaje burę od psora? Bez żartów proszę. Tak głośno mówicie wszyscy, że blogowanie to nowa siła, że ma coraz większą moc opiniotwórczą i takie tam. Jeśli to prawda, to za tym idzie ogromna odpowiedzialność również za słowo!
Nie wymagam chyba zbyt wiele? Nie mówię przecież o posługiwaniu się słowem niczym Mickiewicz i tworzeniu ksiąg dwunastozgłowskowcem. Mówię o prostych błędach, których można uniknąć za pomocą zwykłego sprawdzania pisowni w tych łordach i innych wynalazkach. Nic wielkiego. Gdy jutro na "prawdopodobnie najpopularniejszym polskim blogu technologicznym" znów zobaczę tytuł z bykiem wielkim jak polski dług publiczny to zakopię się pod ziemię ze wstydu.
Bloger nie jest dziennikarzem. Obowiązują go trochę inne zasady. Ale niech tenże bloger nie bierze przykładu z najpopularniejszych polskich portali, bo tam też roi się od błędów. Bardziej wysublimowanych i często nie tak rzucających się w oczy, ale jednak. Takie czasy.
Niech bloger powie sobie: "chcę być dobry w tym co robię, chcę żeby traktowano mnie poważnie więc będę dbał o to, by moje teksty zwracały uwagę treścią a nie błędami". I niech bloger trzyma poziom i postara się być coraz lepszy w posługiwaniu się słowem. To przecież jego największa broń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz